W okresie zimowym na tapet wzięłam czarną serię produktów firmy Benton, a dokładnie tę z fermentowanym filtratem ryżowym. Od dawna chciałam je przetestować, a pozytywne recenzje w „internetach” tylko podjudziły moją chęć zakupu.. Jakże wielki zawód ogarnął mnie, gdy okazało się, że niestety mojej skórze nie służą … Zimą stosowałam tonik z kwasem migdałowym i moja skóra ciągle potrzebowała dużego nawilżenia. Postanowiłam wprowadzić dodatkowy krok w pielęgnacji -> esencję, która by mi w tym pomogła i dodatkowo zregenerowała skórę. Linia Fermentation firmy Benton zainteresowała mnie swoimi obietnicami. Opis produktów skopiowałam ze strony skin79.pl, gdzie dokonałam zakupu.
OPIS PRODUCENTA SERII FERMENTATION
Seria Benton Fermentation opiera się na fermentowanym filtracie ryżowym (Galactomyces Ferment), bogatym w witaminy, aminokwasy, sole mineralne i kwasy organiczne, które znacząco wpływają na naturalną odnowę biologiczną komórek. Proces fermentacji gwarantuje znacznie lepszą wchłanialność składników aktywnych, co podwaja skuteczność esencji. Taka formuła radzi sobie z większością problemów skórnych takich jak trądzik, rozszerzone pory, zwiotczenie skóry, nierówny koloryt, nadmierne wysuszenie, brak elastyczności czy zmarszczki.
Czy nie brzmi to dobrze? W sumie, jak się zastanowimy to, każdy opis produktów jakiegokolwiek producenta jest niezły :D:D. No ale dobra, jak już wspomniałam, pod uwagę wzięłam również wiele pozytywnych recenzji, które znalazłam na necie oraz mojej ulubionej Youtuberki Czarszki (btw zajrzyjcie do niej bo jest świetna) 😉
FERMENTATION ESSENCE
Przy Esencji czytamy dodatkowo:
Benton Fermentation Essence posiada również w składzie bakterie probiotyczne stymulujące regenerację enzymatyczną, które zapobiegają fizycznym uszkodzeniom skóry. Oligopeptydy i wyciągi roślinne wpływają na skórę odżywczo i regenerująco. Skóra z czasem staje się miękka, jędrna, o jednolitym kolorycie. Do wszystkich typów skóry.
SKŁAD INCI: Galactomyces Ferment Filtrate, Water, Butylene Glycol, Pentylene Glycol, Glycerin, 1,2-Hexanediol, 1,2-Hexanediol, Ceramide NP, Althaea Rosea Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Betaine, Panthenol, Allantoin, Sodium Hyaluronate, sh-Oligopeptide-1, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Pulsatilla Koreana Extract, Usnea Barbata (Lichen) Extract, Adenosine, Arginine, Xanthan Gum, Hydrogenated Lecithin, Polysorbate 20, Lecithin
Na stronie http://www.cosdna.com (POLECAM!), z której zazwyczaj korzystam by zanalizować składy produktów, wyświetlił mi się naprawdę dobry wynik! To dodatkowo przekonało mnie do testów. I jak wyszło?
MOJA OCENA : 1/10
Robiłam do tego kosmetyku kilka podejść, i niestety, za każdym razem kończyło się zwiększonym wysuszeniem skóry i dodatkowymi nieprzyjacielami na twarzy. Po tych próbach odstawiłam go całkowicie, bo byłam pewna, że to na pewno jego wina. Starałam się wykorzystać ten produkt w maseczkach, ale niestety efekt był podobny. Po raz pierwszy wylałam kosmetyk, na który ciężko pracowałam. Ehh, niestety tak bywa. Myślę, że sprawdzi się on osobom o tłustej cerze. Dla suchej nie polecam.
A dodam jeszcze, że zapach tego produktu mnie pokonał, może i mam spaczony węch ale to śmierdziało mi… potem ! Serio! brrrr
Nie dałam tej esencji zero punktów, gdyż buteleczka jest świetna i zdobyła dla całości jeden pozytyw:) Zostawiłam sobie ją na toniki.
FERMENTATION EYE CREAM
OPIS PRODUCENTA:
Benton Fermentation Eye Cream to gęsty, bezzapachowy krem, który łatwo się rozprowadza, szybko wchłania i natychmiast nawilża i odżywia skórę. W składzie znajdziemy bakterie probiotyczne, które stymulują regenerację enzymatyczną. Ceramidy uelastyczniają i ujędrniają skórę, odpowiadają również za delikatne wygładzenie zmarszczek, regenerację i ochronę przed szkodliwym działaniem z zewnątrz.
Do wszystkich typów skóry.
Skład INCI: Galactomyces Ferment Filtrate, Bifida Ferment Lysate, Butylene Glycol, Caprylic /Capric Triglyceride, Glycerin, Cetostearyl Alcohol, Cetyl Ethylhexanoate, Water, Macadamia Temifolia Seed Oil, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Pentylene Glycol, rh-Oligopeptide-1, Ceramide NP, Sodium Hyaluronate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Adenosine, Allantoin, Althaea Rosea Root Extract, Betaine, Panthenol, Beta-Glucan, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Arginine, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Pulsatilla Koreana Extract, Usnea Barbata (Lichen) Extract, Sorbitan Stearate.
MOJA OCENA : 1/10
Z kremami pod oczy u mnie nie jest łatwo. Zanim dam im szanse na to by mogły nawilżyć mi skórę, muszą zdać egzamin wrażliwości. Bardzo dużo produktów podrażnia mi okolice oczu. Wiele kremów wyrzucam po tygodniu bo zaczerwienienia pod oczami robią się szybko i utrzymują się dopóki nie odrzucę danego kosmetyku, no wiadomo:). Niestety, w tym przypadku było podobnie. Mam wrażenie, że oprócz zaczerwienienia miałam bardziej przesuszoną skórę niż przed jego użyciem i to w szybkim czasie. Ewidentnie coś w tej serii mi nie służyło, dlatego pożegnałam się z nią na zawsze.
Krem otrzymał 1 punkt, gdyż świetnie sprawdził się jako… krem do rąk :)Moje dłonie i stopy są zawsze prze szczęśliwe jak coś mi się nie sprawdzi do twarzy:D Esencję wylałam, więc przynajmniej krem chciałam jakoś zużyć i udało się. Za to PLUS:) Oczywiście w życiu już go nie kupię, ale przynajmniej dłonie miały swoje 5-minutowe luksusowe SPA 🙂
Podsumowując, dla mojej skóry, która była w tamtym czasie przesuszona, produkty Benton Fermentation nie sprawdziły się totalnie, a wręcz spotęgowały zły stan skóry. Oczywiście, nigdy nie powiem, że są one złe, niedobre i feee bo to nieprawda! Każdy kosmetyk jest dobry dla kogoś. A ten polecałabym ale osobom o mieszanej/tłustej cerze.
3majcie się!
PA;)